Telewizja czechowice.tv
- 24 stycznia 2021
- wyświetleń: 7679
[WIDEO, FOTO] Michał Michalec - czechowicki rzeźbiarz-amator
Michał Michalec to czechowicki rzeźbiarz-samouk. Wykonywanie rzeźb drewnianych i glinianych to jego odskocznia od codzienności. Z wyboru nie bierze udziału w konkursach, a rzeźbę Jezusa Frasobliwego tworzył przy muzyce Iron Maiden. Pracownię zaaranżował w swoim domu w Czechowicach-Dziedzicach. Zobaczcie jego wyjątkowe prace. Proces powstawania niektórych z nich przedstawia na filmach nakręconych w technice timelapse.
Pan Michał zajmuje się rzeźbieniem w drewnie i glinie, chociaż rzeźby z gliny służą mu głównie jako modele do późniejszych prac wykonywanych w drewnie. Wcześniej hobbystycznie zajmował się wykonywaniem na przykład drewnianych pudełek na biżuterię itp. Zdarzyło mu się także wykonać meble. Najchętniej rzeźbi w drewnie lipowym, ale ze względu na gabaryty zdarza mu się też wykonywać rzeźby z topoli. Bardzo lubi wykonywać pracę z jednego litego kawałka. - Stąd ta pogoń za gabarytem, szczególnie przy rzeźbach o proporcjach większych niż ludzkie - mówi Michał Michalec.
Jak to się zaczęło?
- Kiedyś potrzebowałem wykonać kopię drewnianego kapitelu. Udałem się wtedy do rzeźbiarza którego znalazłem w Gliwicach i niestety na efekt pracy musiałem długo czekać, a że sam wtedy dysponowałem sporym zapleczem czasowym to postanowiłem się od podobnych kontrahentów uniezależnić. Pooglądałem kilka filmów, kupiłem chińskie dłuta, spróbowałem coś zrobić, potem wyrzuciłem chińskie dłuta i kupiłem porządne polskie. No i zacząłem rzeźbić. Z ornamentyki wszedłem w rzeźbę figuralną i tutaj póki co siedzę - wspomina. - W tej chwili na tyle rozwinąłem swoje umiejętności, że przestał mnie ograniczać "warsztat" i mogę realizować projekty które mnie cieszą - dodaje.
- Najważniejsze dla mnie prace to Jesień, Wolność i Królowa Tatrzańska. Wszystkie można znaleźć opisane na mojej stronie internetowej. Najwięcej czasu spędziłem nad rzeźbą Jesieni. Model gliniany powstawał dwa lata, sama rzeźba około 2 miesiące. Dlaczego akurat tyle czasu i o samej rzeźbie napisałem na stronie. (http://art-michalec.pl/jesien/)
W ubiegłym roku zaczął także filmować swoje poczynania i na YouTube można zobaczyć, jak powstawała Jesień oraz kilka innych figur[/i].
- Od zawsze miałem jakiś nadmiar kreatywności, który musiałem urzeczywistniać. Budowałem domki na drzewach, kusze, drobne machiny oblężnicze, potem wciągnęło mnie konstruowanie z klocków lego. Będąc w technikum, zająłem się drobnymi meblami. Na studiach robiłem rysunki i szkice do jakichś małych gazetek. Właściwie to zeszyty zawsze miałem zamazane rzeczami niezwiązanymi z tematem... - wspomina rzeźbiarz.
Jego pracownia to zwykłe pomieszczenie w piwnicy.
- Na ścianach wiszą plakaty, których nie miałem gdzie powiesić, wszędzie leży mnóstwo kawałków drewna i nieskończonych rzeźb, unosi się zapach drewna. Pracownię widać na moich filmach, oraz na niektórych zdjęciach na Facebooku. - opisuje.
Pan Michał sprzedaje głównie rzeźby i płaskorzeźby wykonywane na zamówienie. Prace, które posiada u siebie w domu raczej nie są na sprzedaż. Aż trudno uwierzyć, że rzeźby były dotychczas prezentowane tylko na wystawie w Miejskim Domu Kultury w Czechowicach-Dziedzicach w 2018 i 2019 roku. Jednak przyznaje, że zdecydowanie chciałby zostawić po sobie jakiś ślad w przestrzeni publicznej. Kilka pomysłów już ma, czeka tylko, aż nadarzy się okazja. Świadomie jednak nie bierze udziału w konkursach. Dlaczego?
- Nie mam na koncie żadnych nagród. Za namową znajomego rzeźbiarza wziąłem udział w konkursie na Madonnę Podhalańską i wiem, że już w podobnych konkursach nie wystartuję. Konkurs to jakaś forma zawodów, a ja nie mam ambicji zawodniczych, żeby robić rzeźbę na czas i konkurować z innymi. Moje prace robię najlepiej jak potrafię i to mi wystarczy - przyznaje.
W twórczości Michała Michalca nie brakuje tematów religijnych. Na początku swojej przygody z rzeźbą zaczął wykonywać postać Chrystusa Frasobliwego. W ciągu kilku lat wykonał parę takich rzeźb, każdą inaczej.
- Frasobliwy, który wyszedł mi najlepiej, jako jedyny powstał pod wpływem alkoholu i przy muzyce Iron Maiden (raczej przypadek, bo akurat to leciało we wieczorze płytowym). Zaś ostatnią (najnowszą) pracę nawiązująca do tematyki Chrystusa Frasobliwego nazwałem Ha-Nocri. Jeżeli robię jakieś rzeźby religijne, to głównie na zamówienie. Jeżeli wykonuję coś z potrzeby "ducha" to podchodzę do tematu całkowicie po swojemu- ani Ha-Nocri, ani Chrystus na krzyżu, którego kiedyś wyrzeźbiłem nie pojawiły się do tej pory na zdjęciach. Dwa lata rzeźbie już pietę, kiedy pokazywałem ją innemu rzeźbiarzowi, wydaje mi się że bardziej go oburzyła niż zaciekawiła - mówi.
- Ogólnie w moich pracach nie ma jednej konkretnej tematyki, najwięcej z nich to twarze lub całe popiersia. Bardzo lubię wykonywać detale, a trudno o bardziej uszczegółowiony organ zewnętrzny niż fizjonomia, poza tym twarz stanowi znakomite pole do ćwiczenia umiejętności, szczególnie w przypadku, kiedy zaczyna się edukacje artystyczną od "zera" i na własną rękę - przyznaje.
- Najogólniej rzecz ujmując, prace które wykonuję, dzielą się na improwizowane i częściowo zaplanowane. W pracach improwizowanych czasami mam jakiś pomysł, który próbuję urzeczywistnić, a czasami po prostu biorę kawałek drewna i dłubię, aż zacznie mi on coś przypominać. Masa takich prac ląduje potem na stercie drewna i czeka na lepsze czasy - dodaje.
- Zazwyczaj jak coś zaplanuję od początku do końca, to po drodze coś mi nie wyjdzie (żeby nie używać mocniejszych wyrażeń) i wtedy muszę w jakiś sposób improwizować. Bardzo często jest tak, że na jakąś rzeźbę nie mogę już patrzeć, że denerwuje mnie moja ułomność, że nie jestem w stanie zrobić tego co bym chciał, szczególnie kiedy nad czymś spędzam mnóstwo czasu i nie widzę pożądanych efektów. Nie wiem, czy gdybym miał wykształcenie artystyczne byłoby mi łatwiej, ale wiem, że tą niekompetencję muszę jakoś nadrabiać lub maskować i wtedy uciekam się do improwizacji.
Prace częściowo improwizowane to prace do których czechowicki rzeźbiarz wykonuje model gliniany.
- Robię tak po pierwsze dlatego, że nie jestem Michałem Aniołem i mogę po drodze coś zepsuć, po drugie dlatego, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie wszystkiego, np. ułożenia tkaniny, a po trzecie dlatego że model mogę zmieniać w nieskończoność aż osiągnę to co chcę, albo to, co mnie zadowoli - tłumaczy.
Michał Michalec stworzył także m.in. serię figur, którą rzeźbiarz nazwał "Chałturkami". To niewielkie rzeźby przedstawiające sowy.
- W przeciwieństwie do innych prac, te są malowane, aczkolwiek i to się zmienia, bo zacząłem zauważać korzyści płynące z malowania także innych rzeźb. Początkowo zacząłem je robić w ramach podziękowania za jakąś przysługę, jako prezent itp., stąd nazwa chałturki. Malowana rzeźba u nas głównie kojarzy się z pracami zaliczanymi do nurtu sztuki naiwnej, są to zazwyczaj rzeźby związane z religią, ludowością, czasem z życiem codziennym i zajęciami które powoli zanikają. Są one proste, szczere, często cukierkowe. Twórcą ludowym nie jestem, więc tę cukierkowatość złamałem, pokazując w niektórych sówkach drobne patologie i wynaturzenia.
A są wśród nich sówki ekshibicjonistki, sowa alkoholiczka, korposówka czyli sowa pracoholiczka, czy prostytutka z klientem.
- Ogólnie nie każda sowa ma "smutny" wydźwięk, raczej robię coś co mi przyjdzie na myśl w momencie, kiedy nic innego na myśl nie przychodzi - opowiada pan Michał.
Czym jest dla Michała Michalca proces twórczy?
- Na pewno jest to dla mnie spełnienie, na pewno też odpoczynek. Ale głównie chyba chodzi o to, że daje mi to spokój. Zabrzmi to trywialnie, ale jeżeli nie rzeźbię to czegoś mi w życiu brakuje. Kiedy czuje potrzebę, to jestem w stanie rzucić wszystko i iść dłubać, nie ma znaczenia, czy nazajutrz muszę wstać do pracy, czy mam jakieś inne obowiązki. Czasami kiedy wiem już co chcę wyrzeźbić, to na jakiś czas celowo odpuszczam sobie pracownię, żeby się "wypościć". Po tym czasie nadchodzi chwila, że dłużej nie mogę wytrzymać i wtedy znikam w czeluściach piwnicy na długie godziny - przyznaje.
Gdy rzeźbi postaci ludzkie, inspirują go osoby bliskie.
- Chyba taka jest naturalna kolej rzeczy, rzeźbię to co widzę, a widzę żonę, widzę inne kobiety, widzę swoje odbicie w lustrze. To ostatnie jest szczególnie przydatne, ponieważ mogę z nim zrobić co zechcę i jak długo zechcę w przeciwieństwo do innych osób, które się często nudzą albo krępują kiedy się im wnikliwie przypatruje - opisuje proces twórczy.
Zdarza się, że rzeźby powstają z drewna odnalezionego w szczególnych miejscach.
- Czasem znajdę jakiś ciekawy bezpański kawałek drewna, wtedy go zabieram i coś z niego wykonuje- tak jak w przypadku pewnego kawałka znalezionego nad morzem. Pamiętam że stała na nim jakaś dziewczynka, której mama robiła zdjęcia, czekałem obok niecierpliwie żeby obie poszły bo z każdym tupnięciem kruszyła kawałek drewna. Drewno miało około metra długości, było mokre, pełne robaków, ale za to miało bardzo nietuzinkowy kształt i to wystarczyło żebym pobiegł od razu po samochód i je zapakował. Wracając do domu zajmowało tyle miejsca co dodatkowy pasażer, ale było warto. Wykonałem potem z niego Królową Tatrzańską, która pojechała na wspomniany wcześniej konkurs i bez większego echa wróciła do mnie półkę. Do tej pory jest to jedna z mojej najlepszych prac chociaż 90% tego kawałka pozostała nienaruszona - opisuje Michał Michalec.
- Niestety bardzo mało takich kawałków spotykam na swojej drodze, a te najciekawsze mają swoich właścicieli i przybitą plakietkę z napisem "pomnik przyrody". W związku z tym posiłkuję się tartakami, albo ogłoszeniami z drewnem po sezonowej wycince - mówi z właściwym sobie poczuciem humoru.
Zapraszamy do śledzenia facebookowej strony artysty: https://www.facebook.com/ArtMichalecBlog/ oraz strony www http://art-michalec.pl/, gdzie obejrzymy wszystkie jego prace - zarówno te wczesne, jak i najnowsze.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu czecho.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.